Swięta Święta i po Świętach..

Witamy Was w Nowym Roku w naszych sylwestrowych kreacjach!

12401955_1232383080111311_4729992035081086057_o.jpg

Nie bylo nas tutaj dlugo, zachorowalysmy na komputerowstret i duzo sie dzialo ostatnio 🙂 Troche nas potargalo.
Zacznijmy od poczatku.. Jak wiecie Swieta minely nam w Guatape (pieknym zreszta, mozecie zobaczyc na zdjeciach, tym razem w albumach) w wiekszej grupie, ktora z poczatku nas przytlaczala, bo ogolnie czas spedzamy raczej w naszej dwuosobowej nierozerwalnej komorze 🙂 Tym razem postanowilysmy sie zintegrowac i zaowocowalo to nowymi przyjazniami 🙂 Dalej w droge dolaczyla do nas dwojka 🙂 Chcialo wiecej, ale zrobilysmy casting i wygrali Don Simon Wloczykij i Odwazna Mlodziutka Jasmin 🙂


Jechalismy stopem, w czworke, uparlismy sie na droge przez gory wiec znow 200km zeszlo nam dwa dni. Ale nie zalujemy, bo bylo super. Bylismy zupelnie zdezorganizowani, a ludzie obserwujacy nas zdezorientowani wiec zamiast nas zabierac dawali nam pieniadze i duzo jedzenia 🙂


W Salento zamieszkalismy na farmie, a nasza grupa powiekszyla sie o kolejne trzy osoby. Fredi, Edi i Gonzalo. Wiec razem chodzilismy w gory, robilismy pikniki nad rzeka, pichcilismy na ogniu i ogolnie mile spedzalismy czas z kurami, swiniami, kotami, krowa w ciazy i najfajniejszym psem na swiecie, Luka:) A Zona Cafetera naprawde majestatyczna i robiaca wrazenie. Polecamy.


Po kilku dniach pozegnalysmy sie z ludzmi i ruszylysmy na najwiekszy festiwal salsy w Ameryce Poludniowej. Feria de Cali. Nieznajac krokow przetanczylysmy cala noc i zostalysmy gwiazdami karnawalu Chcialysmy tam zostac tez na Sylwestra, ale nasz dom w Cali nie byl dla nas prawdziwym domem. Nie lubila nas zbytnio mama naszego hosta, ani jego psy, wiec z samego rana postanowilysmy uciec. Doslownie.
W ogole to byl dla nas czas ucieczek. Kiedy lapalysmy stopa podjechaI do nas wystrzelny samochod, a z niego wyszedl wystrzelony w kosmos gosc i daje nam 50 000 pesos na autobus. Wkladamy kase w kieszen i lapiemu dalej. Gosc wraca i nie pozwala nam lapac stopa, bo niedlugo bedzie ciemno (jest 10 rano) i bedziemy glodne. Zamawia nam taksowke, kaze jechac na dworzec i mowi ze pojedzie za nami zeby kupic nam bilety. A my zmeczone dyskusja z nim weszlysmy do tej taksowki i ucieklysmy na wylotowke


Przypadkowo wyladowalysmy w malym, przyjaznym miasteczku Popayan, gdzie znow spotkalysmy Simona 🙂

12471703_1232380103444942_2076288035903339866_o

Dziadek z lama chcial nas wszystkich zaprowadzic do swojego prywatnego super hostelu-stodoly oddalonego o baaaaaaaaaaaaardzo dluuuuuugie 20min od centrum, jednak stamtad tez ucieklysmy, bo potrzeba nam bylo troche luksusu na ten sylwestrowy wieczor (w postaci WODY i PRADU).

 


Sylwester byl dosyc orginalny, spodziewalysmy sie wielkiej fiesty, a okazalo sie ze kolumbijczycy spedzaja ta noc bardzo rodzinnie, w domach. Tak wiec ulice byly puste, ale w miescie bylo tez wiele zagubionych podroznikow 🙂 Takze nie bylo nudno.
Jaki Nowy Rok, taki caly rok.

11218076_1232380026778283_8357251314700879762_o

 

Wczoraj zarobilysmy miliony monet robiac banki, wiec chcemy wiecej. W nocy wyprodukowalysmy 10L plynu, ktory dzis zabral nam motorem nasz nowo poznany znajomy prosto do Pasto. Zebysmy nie musialy nosic. Wiec dzis opuszczamy nasz dom w katedrze (doslownie) i jedziemy na karnawal Blancos y Negros 🙂 Bo business is business.

 

 

 

 

 

🙂

***

Hello dear friends, Happy New Year!

We were out of here very long, because we were a bit sick of computers, internet and all this stuff 🙂 and also a lot was going on 🙂
Let´s start from the beginning.. As you know, we spend Christmas in Guatape (you can see on pics, in albums this time) with a lot of people 🙂At the beginning it was a little weird for us, cause we are not used to be around so many people, but it was nice and we made new friends 🙂
We continued our travel with two more people, Dom Simon Snufkin and Little Brave Jasmin. We went hitchhiking together, all the four of us and we choose a way through the mountains sooo… again 200km was two days 🙂 But we don´t regret, it was beautifull, we had a lot of fun, food and even we earned money (could you imagine that here you can earn money just hitchhiking?)
In Salento we lived on a farm and to our completely desorganised group joined three more people, Fredi, Edi and Gonzalo. We went hiking together, made picnics by the river together, cooked together on fire and in general we spent a lot of nice time with chickens, pigs, cats, pregnat cow and the coolest dog on the planet, Luka. Soo the coffe zone was really stunning. We recommend it.
After few days we said goodbye to our friends and we went to enjoy the biggest salsa festival in Latin America, Feria de Cali. Without any knowledge about salsa, we danced the whole night and became famous dancers. We wanted to stay there also for the New Year´s Eve, but our home in Cali wasn´t friendly for us. Mom of our host didn´t really liked that we were there, so were his dogs. Soo in the morning we decided to run away.
It was a real ´Run away time´ for us. The next story: When we were hitchhiking, a very weird car stopped. And then from it, went out even weirder guy. He gave us 50 000 pesos (which is quite a lot here) and told us to buy a bus. We of course put this money in our pocket and continued hitchhiking. He came back and said we CAN´T hitchhike because it will be dark soon (it was 10 in the morning) and we will be hungry. So he catched us a taxi and said we HAVE TO go to the bus terminal and he will follow us and buy us tickets. We were tired of discussing with him so we went inside and told the taxi driver to loose the guy and take us to a better place to hitchhike 🙂
By accident we happenden to get to a small and nice town Popayan, where we met again our friend Simon. There was a guy with a Lama and he wanted to take us to his super cool private hostel-stable which was VERY LOOOONG 20 minutes walking far from the center. We went with him, but then we came back because we wanted a little bit of luxury for this New Year´s Eve. We mean WATER and ELECTRICITY.
Our night was quite original. We expected a big fiesta, but colombians apparently spend their New Years with families at home. So the town was almost completely empty, but we met another travelers so it was fun.
How is the New Year, the rest of the year is. We belive in that. Yesterday we made a lot of money doing bubbles, so we want more. We made another 10L of liquid and gave to our new friend, who toke it straight to Pasto on his motorcycle 🙂 So we dont have to carry it 😉 So we are leaving our home in Cathedral and we are going south for the Blancos and Negros Carnaval 😉

Dodaj komentarz